sobota, 2 maja 2015

Morskie Oko, Napoleon i wieża


Przy Morskim Oku w Aleksandrowie stała kiedyś wieża. Zbudowały ją wojska Napoleona, które tamtędy przechodziły. Stała aż ktoś ją przewrócił, bo może szukał tam jakiegoś skarbu.


Mniej więcej taką historię można usłyszeć na ten temat. Na ile jest prawdziwa - nie wiadomo.
Rzeczywiście przy jeziorku Morskie Oko stała wieżyczka, najpewniej kapliczka, zburzona w latach sześćdziesiątych-siedemdziesiątych. Ludzie dobrze ją pamiętają. W książce "Falenica moja miłość" Jadwigi Dobrzyńskiej trafiliśmy na zdjęcie z czasów wojny i próbę rekonstrukcji.

   Zdjęcie z czasów okupacji. Fot. za J. Dobrzyńska, "Falenica moja miłość", Warszawa 1995
Rekonstrukcja E. Ajewskiego. Fot. za J. Dobrzyńska, "Falenica moja miłość", Warszawa 1995

Dziś zostało parę cegieł. Jeżeli ktoś nie wie, czym były, nawet nie zwróci na nie uwagi. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak wyrzucony gruz, którego zresztą w okolicy nie brakuje, ale widać wyraźnie, że w tym przypadku cegły stanowią całość osadzoną w gruncie.


Jaki to może mieć związek ze wspomnianym Napoleonem? Okoliczni mieszkańcy, łączący wieżyczkę z jego wojskami, mogą się sugerować tym, że tuż obok przechodzi Trakt Napoleoński (który akurat w Aleksandrowie nazywa się po prostu ul. Napoleona Bonaparte). Trakt biegnie przez Wawer i Józefów. Czasem przypomina prawdziwą ulicę, czasem nie. Zakopują się tu kierowcy, którzy zaufali mapie i myśleli, to normalna droga. Ale nazwa "Trakt Napoleoński" nie musi wcale oznaczać, że przechodzili tędy żołnierze Napoleona. Ale za to jaką mamy lokalną legendę!

Tak się prezentuje ta okolica. W głębi po lewej Morskie Oko.

Ciekawostka na koniec tego romantycznego wpisu: pobliska wydma była nazywana "Zbójną Górą". Podobno stała tu karczma, a karczmarz okradał ludzi. Kolejna historia, która może być prawdziwa, ale nie musi. Do końca nie wiadomo, czy chodzi właśnie o tę Zbójną Górę, czy raczej o tę popularniejszą Zbójną Górę w wawerskiej Radości, którą również łączy się z opowieścią o złym karczmarzu.

EDYCJA: Jest jeszcze inna interpretacja wieżyczki - miał to być słup graniczny na granicy austriacko-pruskiej po III rozbiorze, a w latach 1807-1809 na granicy między Austrią i Księstwem Warszawskim. Dziękujemy panu Piotrowi Bayonne za naprowadzenie nas na to wyjaśnienie.


Źródło fotografii archiwalnej i rekonstrukcji: J. Dobrzyńska, "Falenica moja miłość", Warszawa 1995

1 komentarz:

  1. Niestety po kapliczce nie ma już śladu. Jesienią 2021 roku developer zniwelował teren. Stoją w tym miejscu nowe budynki.

    OdpowiedzUsuń